Na początku wiosny, przez dwie soboty, radni gminy Wińsko zwiedzali wszystkie gminne miejscowości. Celem naszych wyjazdów było bliższe poznanie problemów z jakimi borykają się nasi mieszkańcy gminy, która już niedługo miała spłynąć mlekiem i miodem.
Sołtysi większości miejscowości poświęcili nam czas oprowadzając nas po gminnych włościach. Wraz z koleżanką radną skrupulatnie starałyśmy się wszystko udokumentować, ja robiąc zdjęcia, a ona zapisując tematy w dużym notatniku wielkości A4. W powietrzu czuć było zapał, werwę do pracy i dużo energii z naszej strony. Od strony sołtysów wiało radością, że ktoś w końcu zainteresował się problemami, z którymi borykają się oni i ich mieszkańcy.
Wyjazdy miały pomóc nam w określeniu najważniejszych zadań jakie czekają nas w tym roku. Byłam zadowolona z tych wycieczek. Czułam, że coś zacznie się dziać, że będzie dobrze, a może nawet i lepiej.
Kolejnym etapem miały być spotkania na których dokładnie mieliśmy omawiać tematy pilne, pilniejsze i te które mogą poczekać. Czekałam na nie i czekałam. Dwa razy starałam się powrócić do tematu podczas komisji. Niestety z niewiadomych mi przyczyn temat ucichł. Nikt roboczych spotkań nie zwołał. Szkoda, bo wraz z koleżanką bardzo się zaangażowałyśmy w te objazdy.
Zbliża się koniec roku i powoli nadchodzi czas podsumowań. Z całą pewnością mogę stwierdzić, że tego tematu nie udało się zamknąć.
Koledzy i koleżanki radni może warto wrócić do tego tematu? Na zachętę publikuję kilka zdjęć z tych podróży. Może one nas bardziej zmotywują. Materiał roboczy już mamy!
Trzeba go będzie tylko uzupełnić, w końcu doszło jeszcze kilka nowych problemów, których wiosną nie było.
Czy takie wyjazdy powinny mieć miejsce? Jak często i jaki powinien być skutek takich wizyt? Piszcie w komentarzach. Nie gryzę!