Czy słyszeliście o piekarni, która nie zatrudnia ani jednego piekarza? A może słyszeliście o firmie budowlanej, w której są zatrudnieni wyłącznie pracownicy administracyjni lub przynajmniej o sklepie, w którym nie ma żadnego sprzedawcy? Pytam zupełnie serio, choć zdaję sobie sprawę, że wskazane przeze mnie przykłady kojarzą się bardziej z absurdem rodem z PRL-u niż z poważnie prosperującymi firmami.
W 2012 roku startowałem w konkursie na dyrektora Gminnego Ośrodka Kultury w Wińsku. Konkursu nie wygrałem, stanowiska nie objąłem, na temat kultury w naszej gminie starałem się nie wypowiadać – rola byłego konkurenta do stanowiska nie jest zbyt komfortową pozycją do toczenia dyskusji. Są jednak granice tolerancji dla bezsensownego wydawania gminnych, a więc również moich pieniędzy.
Zacznijmy od początku. Poprzednik obecnego wójta wyremontował salę widowiskową, nie zdążył jednak zrobić porządków organizacyjnych w GOK-u. Zadania tego podjął się obecny wójt. Tak przynajmniej się wydawało, gdy zatrudnił nowego dyrektora. Co dalej? Problem w tym, że niewiele się zmieniło.
Działalność Gminnego Ośrodka Kultury w Wińsku nadal ogranicza się do organizacji i pomocy przy organizacji festynów, organizacji sporadycznych koncertów (czasami nawet ciekawych, np. Rockshock Festival), konkursów oraz zajęć edukacyjnych. Czy tak powinno być? Gdzie tu jest miejsce na animację kulturalną? Gdzie kształtowanie i propagowanie wzorców aktywnego uczestnictwa w kulturze? Gdzie tworzenie warunków dla rozwoju amatorskiego ruchu artystycznego?
Dyrektor GOK-u narzeka na brak środków na zatrudnienie instruktorów oraz małą kwotę do zagospodarowania na działania kulturalne. I tu właśnie dotykamy istoty sprawy, przy czym zupełnie inaczej określamy problem. Z wypowiedzi dyrektora wynika, że dotacje z Urzędu Gminy nie wystarczają na płace dla instruktorów. Nikt oficjalnie nie widzi problemu w fatalnym wykorzystywaniu przyznanych dotacji, wynikającym z błędnie zorganizowanej pracy tej instytucji oraz niezrozumiałej polityki kadrowej.
W tym miejscu do pytań, które zadałem na początku tekstu chciałbym dodać jeszcze jedno. Słyszeliście o domu kultury, który zatrudnia kilku pracowników, ale nie zatrudnia animatorów kultury? Tak właśnie pracuje Gminny Ośrodek Kultury w Wińsku.
W 2013 roku GOK dysponował dotacją w wysokości 416 000 zł, w obecnym roku dysponuje dotacją w wysokości 360 000 zł. Nie twierdzę, że są to kwoty duże. Wierzę jednak, że gdyby środki w tej wysokości prawidłowo rozdysponować można zrobić wiele ciekawych rzeczy. Obecnie zbyt dużą część przyznawanych dotacji pochłaniają wydatki na płace dla osób, które nie posiadają kwalifikacji merytorycznych do pracy w kulturze.
Gminny Ośrodek Kultury w Wińsku będzie wypełniać swoje statutowe zadania, jeśli należycie będzie wykorzystywał zasoby ludzkie, lokalowe i finansowe, którymi dysponuje. Konieczna jest jednak rzeczywista zmiana sposobu działania i organizacji jednostki:
- Dostosowanie zasobów kadrowych do statutowych zadań instytucji.
- Zmiany godzin pracy GOK-u. Instytucja kultury dysponująca niewielkim budżetem nie może pozwolić sobie na pracę w godzinach otwarcia urzędów. Jeśli nie dysponuje się odpowiednimi środkami finansowymi należy maksymalizować zyski z tego kapitału, który się posiada. Takim kapitałem powinni być pracownicy ośrodka i sami mieszkańcy gminy, ich pomysły i chęć realizacji w dziedzinie szeroko rozumianej kultury. Jak zachęcić mieszkańców do większej aktywności? Wydaje się, iż dobrym pomysłem będzie przeznaczenie jednego z pomieszczeń w GOK na klub animacyjny, w którym będą mogli się spotykać mieszkańcy, rozmawiać o swoich pomysłach i organizować się w sekcje zainteresowań lub zespoły artystyczne. Klub powinien być otwarty przynajmniej do godziny 21.00.
- Zmiany lokalowe. Czas skończyć z traktowaniem GOK-u jako części Urzędu Gminy. Trzeba na poważnie zastanowić się jaki sens mają obrady Rady Gminy w jedynym, nadającym się na klub animacyjny pomieszczeniu? Nie ma żadnych przeciwwskazań dla spotykania się radnych w sali widowiskowej, która i tak jest rzadko wykorzystywana. Oczywiście obsługa posiedzeń Rady Gminy (kawa, herbata, sprzątanie) powinna spoczywać na Urzędzie Gminy.
- Wskazane jest również wprowadzenie idei mobilnego klubu animacyjnego. Mamy na terenie gminy Wińsko coraz więcej ładnych, wyremontowanych świetlic wiejskich, które przez większość czasu stoją zamknięte. Dysponujący odpowiednim składem personalnym GOK powinien włączać mieszkańców wsi w życie kulturalne gminy. Jak? Prowadząc cykliczne zajęcia animacyjne w świetlicach wiejskich. Jakie? Takie, które pozwolą na aktywizację jak największej grupy mieszkańców. Może teatr, a może kabaret? Możliwości jest wiele.
Gdy przyglądam się organizacji pracy Gminnego Ośrodka Kultury w Wińsku, mam nieodparte wrażenie, że obok tablicy z nazwą instytucji powinna wisieć druga tablica z cytatem z „Misia” Stanisława Barei – To jest miś na miarę naszych możliwości. My tym misiem otwieramy oczy niedowiarkom! Mówimy: to jest nasz miś, przez nas zrobiony, i to nie jest nasze ostatnie słowo! Gdzieś w głębi mam jednak nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto zauważy absurd i umożliwi tej instytucji normalną pracę.
- reklama -