Przesądy towarzyszą nam na co dzień. Niby śmieszą, niby irytują, ale często ich przestrzegamy. Tak na wszelki wypadek… Oto przed Państwem „parszywa dwunastka”, czyli refleksje pół żartem, pół serio, o dwunastu zabobonach, które „dodaję do ulubionych”.
Przesąd nr 1 – Guzikowa wojna, czyli nigdy nie podnoś z ziemi guzików!
Jakiś czas temu przytrafiła mi się rzecz następująca… Przemierzałam ulice wielkiego miasta i znalazłam na chodniku pęk pięknych guzików. Natura chomika nie pozwoliła mi przejść obok nich obojętnie, podniosłam więc znalezisko i od razu pomyślałam o pewnej znajomej krawcowej, której na pewno guziczki przydadzą się w pracy. Pomysł wcieliłam w życie i będąc u owej kobiety, wręczyłam jej znalezisko. Nie oczekiwałam jakiejś szczególnej wdzięczności, ale jej reakcja zaskoczyła mnie całkowicie, ponieważ… dostałam reprymendę! – Nie wolno podnosić guzików z ziemi, bo potem dochodzi do kłótni!
Zamurowało mnie. Zrozumiałabym awanturę, gdybym komuś te guziki podstępnie obcięła, ale ja je przecież znalazłam. Po chwili jednak przyznałam w duchu rację krawcowej. Byłam gotowa się z nią pokłócić, tylko dlatego, że uważałam jej poglądy w kwestii guzików za bzdurne. Przezornie postanowiłam zamilknąć i nie kontynuować naszej rozmowy.
Myśląc o całej sytuacji, zaczęłam przeczesywać „sieć” w kontekście guzikowego przesądu i znalazłam antidotum. Podobno nie tylko można, ale nawet trzeba podnosić guziki z ziemi, bo to przynosi szczęście. No, mi przyniosło… szczęśliwe uniknęłam kłótni!
Przesąd nr 2 – Torba na podłodze? Never ever!
Swego czasu miałam sporych rozmiarów torbę, w której, jak typowa kobieta, nosiłam masę rzeczy niezbędnych do codziennego funkcjonowania. Takie tam, podstawowe – portfel, kalendarz, telefon, chusteczki, szczotka i suszarka do włosów, zestaw do makijażu, klucze do auta, power bank, aparat fotograficzny, baterie, ładowarka, długopis, notatnik, taśma klejąca…
Trochę to ważyło, miejsca też zajmowało sporo więc najczęściej mój tobołek trafiał pod biurko (gdy byłam w pracy) lub do jakiegoś kąta. I zawsze byłam zdziwiona, gdy po jakimś czasie znajdowałam torbę na wieszaku, krześle lub w innym miejscu. Nurtująca mnie coraz bardziej zagadka wędrującej torby w końcu została rozwiązana, koleżanka z pracy uświadomiła mi, że nie wolno stawiać torby na podłodze, bo pieniądze uciekną. Przestraszyłam się nie na żarty, ale po chwili uświadomiłam sobie, że nie noszę pieniędzy tylko kartę… O ucieczce kart nie było ani słowa. Kierując się jednak troską o stan funduszy własnych, torebkę damską sporych rozmiarów postanowiłam zamienić na torbę do laptopa. Zostawiałam ją w tym samym miejscu, czyli na podłodze. Koleżanka z pracy przestała się martwić i torba stała sobie spokojnie tam, gdzie ją zostawiałam. Cóż, jak widać z torby na laptopa pieniądze ani megabajty nie uciekają.
Przesąd nr 3 – Anonimowe bogactwo
Kolejny przesąd głosi, że bycie nierozpoznanym przez znajomych zwiastuje bogactwo. To wierzenie sprawia, że mi przykro, bo zewnętrznie jestem dość charakterystyczna i jeszcze mi się nie zdarzyła sytuacja, że ktoś ze znajomych mnie nie poznał. O, ja biedna, nieszczęśliwa! Nastawiam się, że będę klepać bidę do końca swoich dni, podczas gdy takie np. kameleony z pewnością do biednych nie należą…
Przesąd nr 4 – Kot
Kot to zwierz tajemniczy i kojarzony z magią, lub jak kto woli, ze starymi pannami. Słynny przesąd głosi, że jeśli ów futrzak o czarnej sierści przebiegnie Ci drogę, będziesz miał pecha. Aby go odczynić (pecha, nie kota), należy zrobić trzy kroki wstecz, obrócić się i ruszyć dalej. Będąc właścicielką czarnego kota, robię po cichu rachunek sumienia na ileż to ewentualnych „ofiar” mój pupil mógł ściągnąć nieszczęście. A jednocześnie cieszę się bardzo za każdym razem, gdy „Pan Kot” do mnie podbiega, bo to oznacza, że on sam miał szczęście i w porę udało mu się zbiec przed nadjeżdżającym autem.
Przesąd nr 5 – Matematyczny
Z trzynastką wolę nie zadzierać. Tak profilaktycznie. Pamiętnego 13 w piątek, roku niepamiętnego, wybierałam się do Lubina na występ kabaretu Hrabi. Bilet zakupiony odpowiednio wcześniej, wszystko dopięte na ostatni guzik. Ruszam w trasę i w połowie drogi moje auto zaczyna odmawiać posłuszeństwa! Zdesperowana wracam do domu, by wziąć drugi samochód. Niestety, pojazdu w garażu nie ma. Czas leci, do koncertu coraz bliżej… Wsiadam więc ponownie do własnego auta, odpalam i… wszystko chodzi elegancko! Do Lubina dojechałam spokojnie, równie spokojnie wróciłam, ale od tamtej pory niezbyt się z trzynastką lubimy.
Przesąd nr 6 – Kuchenny
Dobrze, że sztućce są wykonane z materiałów nietłukących się, bo upadają mi często. Nie jestem jakąś niezdarą, ale upadek się zdarza. Jeśli ktoś jest świadkiem owego zajścia, najczęściej stwierdza, że pewnie ktoś głodny przyjdzie. Co robię wtedy? Drzwi nie zamykam, ale przezornie dolewam wody do zupy, by starczyło jej dla wszystkich…
Dobra, żartuję, gdy sztućce upadną, po prostu je podnoszę i myję.
Przesąd nr 7 – Oświatowy
Jak mawia klasyk: „Gimby nie znajo!” (chyba), a ja znam i pamiętam. Gdy w czasach szkolnych upadł komuś zeszyt lub notatki, zaraz znajdowała się przynajmniej jedna osoba, która ochoczo pędziła na ratunek i owe rzeczy przydeptywała, żeby nie było pecha. Pamiątkę mam do tej pory. Gdzieś na dnie szafy spoczywa zeszyt, a w nim strona z pięknie odbitą podeszwą dziecięcego bucika…
Przesąd 8 – Ornitologiczny
Jeśli „nakupa” na kogoś ptaszek, bywa to oznaką szczęścia lub awansu. Cieszyć się z tego nie potrafię, Jak zostanę „trafiona” to klnę jak szewc i idę wyczyścić ubranie. Może to dlatego jestem bezrobotna? A może pora zacząć częściej przechadzać się pod drzewami, na których zbierają się ptaszęta?
Przesądy 9 i 10 – Matrymonialny i towarzyski
Śmiem sądzić, że każda niewiasta przynajmniej raz w życiu słyszała ostrzeżenie: nie siadaj na rogu, bo zostaniesz starą panną. Mi też tak mówiono, ale ja chyba wolę zająć to niechlubne miejsce niż opuścić jakieś spotkanie lub fajną imprezę. A skoro już o spotkaniach mowa, to przypomniał mi się jeszcze jeden „motyw”, związany bezpośrednio z gadaniem… Otóż, gdy dwie osoby jednocześnie powiedzą to samo, niemal automatycznie następuje okrzyk, że zaraz ktoś głupi przyjdzie. Cóż, różnie bywa z tą ludzką mądrością, ale z pewnością sam ten przesąd też do najmądrzejszych nie należy…
Przesąd 11 – Drabina
Masz drabinę? Strzeż się! To niepozorne narzędzie może ściągnąć pecha na każdego, kto pod nim przechodzi. A jeśli pod drabiną przejdzie niezamężna kobieta to już w ogóle katastrofa, ponieważ niewiasta owa na pewno nie wyjdzie za mąż w ciągu najbliższych dwunastu miesięcy. Inni mówią, że panna, która przeszła pod drabiną, stanu cywilnego nie zmieni nigdy! Osobiście wolę wierzyć w porzekadło, że każda potwora znajdzie swego amatora, ale spacerów pod drabinami nie praktykuję, ponieważ będąc osobą dość wysoką, guza nabić sobie nie chcę.
Przesąd 12 – Mój ulubiony!
Lubię się witać, o wiele bardziej niż żegnać. Ale witanie, wbrew pozorom, jest sprawą bardzo skomplikowaną! Pomijając zasady savoir vivre, których jest mnóstwo, istnieje reguła najważniejsza – nie wolno witać się przez próg, bo to przynosi nieszczęście.
Zasady tej przestrzega mnóstwo osób (wśród nich ja), dlatego też byłam bardzo zaskoczona, gdy oglądając jakiś film „made in USA”, zauważyłam, że jeden z bohaterów wita swego gościa przez próg. No, jakże to tak ?!? Przecież powitanie w progu może się skończyć kłótnią osób uczestniczących w tym akcie lub sprowadzić 100 lat nieszczęścia…
***
Skąd się bierze wiara w przesądy? Nie wiem, ale wydaje mi się, że z zabobonami jest trochę jak z plotkami. Krążą po świecie, docierają do wszystkich, często budzą nawet skrajne emocje i trudno je pojąć umysłem, ale wiara w nie jest sprawą indywidualną…